Tradycyjna Medycyna Chińska (TCM) to jeden z najstarszych systemów medycznych, którego zasady rozwijały się od IV wieku p.n.e. do około 220 roku n.e., w czasie panowania dynastii Han. Od tamtej pory do dzisiaj system ten jest stosowany na całym świecie, ulegając oczywiście rozmaitym modyfikacjom i interpretacjom. Co ciekawe, już wtedy medycyna chińska obejmowała leczenie zwierząt, takich jak konie, a z czasem również ptaki i gady, za pomocą akupunktury czy ziołolecznictwa.
To, co jest kluczowe, to fakt, że TCM stanowi spójny system medyczny, opisujący fizjologię i patologię zarówno ludzi, jak i zwierząt. W diagnozowaniu i leczeniu różni się jednak od medycyny zachodniej, dlatego zrozumienie jej założeń może być wyzwaniem. Na przykład, diagnoza w TCM opiera się na wywiadzie, a także na diagnozie z twarzy, języka, pulsu, a niekiedy również na badaniu meridianów. Te ostatnie są w dużej mierze odzwierciedleniem taśm mięśniowo-powięziowych i szlaków nerwowych.
Czy w dzisiejszych czasach nowoczesnych technologii system TCM ma rację bytu? Moim zdaniem tak. W dzisiejszej medycynie brakuje bowiem czegoś niezwykle cennego: czasu poświęconego na obserwację i analizę, uwzględniające pacjenta jako całość – z jego ciałem i psychiką. Dodatkowo medycyna zachodnia w małym stopniu uwzględnia zdolność organizmu do samoleczenia i nie preferuje metod wspierających te procesy.
Jako lekarz weterynarii z wieloletnim doświadczeniem, muszę zdecydowanie podkreślić, że zwierzę powinno znajdować się pod opieką lekarza prowadzącego, a leczenie akupunkturą powinno być włączane komplementarnie. Optymalnym podejściem jest medycyna integracyjna, w której korzystamy z tego, co najlepsze w obu systemach.
Do osiągnięcia najlepszych efektów potrzebna jest ścisła współpraca wszystkich stron zaangażowanych w proces leczenia. Właściciel zwierzęcia musi wziąć odpowiedzialność za tę część terapii, która zależy od niego, np. odchudzić zwierzę, zmodyfikować jego dietę według zaleceń lub wpłynąć na zmianę jego środowiska w celu obniżenia poziomu stresu.
Na czym polega akupunktura, prawdopodobnie większość z nas wie. Dla przypomnienia: podczas zabiegu terapeuta wprowadza specjalne, jednorazowe igły w ściśle określone anatomicznie miejsca, czyli punkty akupunkturowe. Punkty te układają się na ciele w linie nazywane meridianami.
Nakłucie punktu wywołuje kaskadę reakcji o podłożu mechanicznym lub neurohormonalnym, a w konsekwencji określony efekt w organizmie. W przypadkach paraliżu lub bólu związanego z uciskiem na korzenie nerwowe do igieł można podpiąć elektrody lub zastymulować je z użyciem elektrod rękawiczkowych podczas elektroakupunktury.
A czy zwierzęta dobrze tolerują te zabiegi? Jedno z najczęstszych pytań, jakie słyszę w gabinecie, brzmi: „Czy mój kot/pies pozwoli sobie na taki zabieg?” Przede wszystkim wyjaśnijmy jedną rzecz: igła akupunkturowa to nie to samo co igła iniekcyjna . Jak widać, jest bardzo cienka i pełna – nie ma otworu, przez który wprowadza się lek. Nie wycina otworu w skórze, a jedynie wsuwa się w nią.
Dla większości zwierząt zabieg nie jest bolesny. Mogą jedynie drgnąć w momencie wkłucia ze względu na tzw. efekt deqi, czyli reakcję tkanki na wkłucie igły. Nie jest to reakcja bólowa, a odczucie mrowienia, rozpierania, czy „przejścia prądu”, które może być różne w zależności od miejsca wkłucia.
Jak długo igły powinny pozostać w ciele pacjenta? U zwierząt wystarczające jest 10 minut. U bardzo nerwowych pacjentów może to być krócej, a u spokojnych i wymagających dłuższej terapii — nawet do 20 minut. Zazwyczaj igły same zaczynają wysuwać się z rozluźnionej tkanki.
Obecnie akupunktura u zwierząt wykorzystywana jest na dwa główne sposoby.
Używamy tutaj uproszczonego igłowania opartego na określonych strategiach punktowych. Coraz częściej taka usługa jest dostępna w gabinetach weterynaryjnych oraz fizjoterapii zwierząt jako metoda leczenia układu ruchu. Dlaczego? Ponieważ w rehabilitacji efekty akupunktury są rzeczywiście szybkie i często bywają spektakularne. Akupunktura doskonale radzi sobie z:
Zabiegi akupunktury pomagają pacjentom ze zwyrodnieniami w stawach (obniżając ból i stan zapalny) oraz pacjentom po ostrych urazach, takich jak stłuczenia, naciągnięcia ścięgien czy przeciążenia sportowe.
Powinna być prowadzona zgodnie z najlepszymi zasadami medycyny integracyjnej, w której korzystamy z tych metod, które są najbezpieczniejsze dla danego pacjenta. Należy pamiętać, że terapia akupunkturą jest metodą komplementarną i powinna być prowadzona przez lekarza weterynarii z odpowiednim wykształceniem akupunkturzysty (co wymaga ukończenia szkoły lub studiów w tym kierunku). Taki specjalista będzie w stanie zareagować w przypadku tzw. „yellow” i „red flags”, czyli sygnałów ostrzegawczych z ciała pacjenta, oraz będzie w pełni rozumiał proces diagnostyki i leczenia.
Jest to szczególnie istotne w przypadku zwierząt, które są zdane na nasze decyzje i nie mogą wprost zakomunikować swoich objawów. Dysponując tą wiedzą, możemy wspomagać terapię m.in. w przypadku:
Akupunktura jest też dobrą metodą paliatywną, pomagającą zwalczyć ból i wyciszyć stres u pacjentów onkologicznych.
Dlaczego akurat te schorzenia dobrze reagują na terapię akupunkturą? Jest to związane z mechanizmami działania tej metody, które obejmują m.in.:
Sam proces wkłucia i manipulacji igłą wpływa również na mechanoreceptory powięzi.
Artykuł opracowany :
Fundacja Tabby Burasy i spółka
ul. Torfowa 6
98-220 Mostki
tabby@fundacjatabby.pl
+48 531 098 472
+48 533 997 001
BANK SGB
Nr konta:
14 9279 0007 0072 2263 2000 0010